wtorek, 6 listopada 2012

Jak nauczyć dziecko...?


Natrafiłam niedawno na taką myśl: 
"Naucz dziecko być szczęśliwym. Nie ucz go, jak zarabiać. Dzięki temu nauczy się czym jest wartość, a nie czym jest cena!"
Czego warto uczyć nasze dzieci? Jak uważacie? Być czy mieć? A może niczego im nie wpajać?
Powiem Wam, co moim zdaniem jest najważniejsze:

Wiem, że ważne jest, by nauczyć dziecka życia. Tego, jak przetrwać w tym drapieżnym, wielkim świecie. Jak sobie radzić z trudnościami, przeciwnościami losu, porażkami. Jak znosić cierpienie, upokorzenia, ból. Jak walczyć o swoje, jak się nie poddawać, jak być sobą.
 Ważne, by umiało sobie poradzić samo. By znało życie - codzienne obowiązki, przymusy, ograniczenia. By wiedziało, że życie to nie tylko przyjemności, ale także zobowiązania.
Tak, to wszystko jest istotne. By sobie samo uprało, ugotowało, posprzątało. Bo co, gdy nas zabraknie, a ono nie znajdzie swojej drugiej połowy?
By umiało znaleźć pracę i się w niej utrzymać. By było odpowiedzialne i by umiało stworzyć kiedyś pełną, szczęśliwą rodzinę. Nawet jeśli nam się to nie udało...

Ale najważniejsze to nauczyć swoje dziecko, jak być szczęśliwym! Pokazać mu co to znaczy. Tak, to trudne. Zwłaszcza, kiedy same jesteśmy pełne pesymizmu, rozczarowań, złych wspomnień. Ale warto! Trzeba! Kto mu to pokaże, jeśli nie my?
Jeśli młody człowiek od małego przesiąknie fatalizmem, trudno mu będzie stworzyć trwały, szczęśliwy związek. Trudno mu będzie zaufać, wierzyć w lepsze jutro. Trudno będzie walczyć o wymarzone studia, zawód, pracę. Bo od razu się podda. Musimy dać mu tę siłę napędową, tę radość życia, to pragnienie poznawania, zdobywania, walczenia o to, co najważniejsze. Musimy nauczyć go, że miłość, przyjaźń, dobroć to wartości ponadczasowe. Że warto dla nich żyć, dla nich umierać...Niech czuje, że je w tym wspieramy, że to też nasze wartości. Że tym żyjemy.

Ktoś mi może zarzuci, że tym się brzucha nie napełni, że ważniejsze to zarabiać i przepychać się łokciami do przodu. Choćby na przekór wszystkim, choćby po trupach...
Nie mogę się pod tym podpisać. To prawda, bez pieniędzy nie da się żyć. Ale czy są one celem same w sobie? Nie. Cóż nam po pieniądzach, kiedy nie ma się z kim nimi podzielić, do kogo ust otworzyć, do kogo przytulic w zimowy wieczór i komu opowiedzieć o codziennych smuteczkach? Czy sejf pełen kasy nam to da? To nie piec, nie ogrzeje ;)

Uczcie dzieci tego, co ważne: by były sobą, by widziały innych ludzi, by były otwarte na drugiego człowieka, na piękno i na świat. By kochały i by pozwoliły się kochać. By dawały przyjaźń i wsparcie i by to samo brały. By czerpały z życia pełnymi garściami. Bo po to ono właśnie jest! :)
I jeszcze jedno: dziewczyny - bądźcie szczęśliwe! Walczcie o siebie! Bo szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko. To ponadczasowa prawda! Patrząc na czyjeś szczęście, uczymy się czym ono jest. A przy okazji - zarażamy nim innych . A to taka cudowna infekcja ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz